ipa

Sonda

Czy podoba Ci się nowa szata graficzna strony?

Right Riders na Facebooku

Kto jest na stronie

Odwiedza nas 33 gości oraz 0 użytkowników.

W Faak am See nie mogło nas zabraknąć

faak 100x75Sezon motocyklowy jeszcze trwa, jeszcze pogoda kusi jazdą po suchym, jeszcze starcza energii, czasu wolnego i przyjaciół do towarzystwa, więc w dniach 4-8 września 2013 r. wybraliśmy się na największy, europejski zlot motocyklowy w Faak am See, znany wśród fanów jako Europejski Tydzień Motocyklowy - European Bike Week. Nie po raz pierwszy bylismy na tym zlocie, który robi ogromne wrażenie i pozostaje na długo w pamięci za sprawą znacznej ilości uczestników - nawet 80 000 motocykli z całego świata, z przewagą klasyki Harley'a Davidson'a. Wyruszyliśmy z Warszawy w pięcioro; na trasie mieliśmy się spotkać z motocyklistami z Thunder Independent z GROM i Wojskowego Klubu Strzelców Motorowych Polska. Trasa wiodła przez Czechy. Nie odmówiliśmy sobie odwiedzenia naszych Przyjaciół, motocyklistów z Hranic. Jak zawsze - nie obyło się bez grilla i spotkanie zaplanowane jako krótkie, zakończyło się „międzylądowaniem” na noclegu.

Wczesnym rankiem ruszyliśmy odprężeni do Faak am See w sercu Centralnej Karyntii, niedaleko Klagenfurtu. Do pokonania mieliśmy jeszcze ponad 600 km przez Villach. Im bliżej celu tym więcej motocyklistów, różnorodność maszyn: choppery, cruisery, customy, bobbery, trajki, a nawet crossy i supermoto - enduro. Niektóre z oryginalnymi aerografami, a sami motocykliści w oryginalnych kostiumach, dziwacznych kaskach i zwracających uwagę gadżetach. Już na Ribnigstrasse  jechaliśmy w sporym korku.Motocykle sunęły wolno w barwnym korowodzie, a kierujący nawzajem się pozdrawiali. Spotkaliśmy się z pozostałymi motocyklistami i całą grupą zajęliśmy miejscówkę na polu namiotowym. Po sprawnym ogarnięciu toalety wyruszyliśmy piechotą na poszukiwanie wrażeń. Następne dwa dni albo chodziliśmy oglądając motocykle, albo liczne stragany, słuchaliśmy koncertów, albo uskutecznialiśmy lokalne przejażdżki w dzikim tłumie rozentuzjazmowanych motocyklistów, motocyklistek i plecaczków. Największą atrakcją zlotu była z całą pewnością prawie dwudniowa non stop parada motocykli, na ponad 40 km trasie wokół jeziora Faaker See. Dopiero wówczas na własne oczy zobaczyliśmy pomysłowość uczestników tej imprezy, fantazyjność kostiumów, dekoracji i oczywiście urodę motocyklistek, często podkreśloną szokującym makijażem. Szlagierem okazało się powiedzenie: „motocyklistka jest szczęśliwa wtedy gdy znajdzie coś na czym nogami dosięga ziemi a skrzydłami nieba" i właśnie owe „skrzydła” najbardziej ubarwiały zlot. Wielkim wydarzeniem był Custom Bike Show, który rozpoczął się w piątek po południu. Ryk maszyn, głośna muzyka dobiegająca z kilku scen i totalny luz tworzyły niezapomnianą atmosferę. Szkoda, że nie da się wszystkiego uwiecznić na fotkach, ale przywieźliśmy sporo pamiątek zatrzymanych w obiektywie. Bardzo żałowaliśmy, że nie mogliśmy pozostać do zakończenia zlotu, ale mieliśmy do pokonania ponad 1000 km drogę powrotną. Szczęśliwie, całą grupą zameldowaliśmy się w domach w niedzielę wieczorem. Do Faak am See jeszcze nie raz pojedziemy.