Right Ridersi przywiązują ogromną wagę do integracji, bo motocyklista też się czasem nudzi i poszukuje nowych doznań. Dlatego organizujemy imprezy, by móc pojeździć z fantazją ale i ze zdrowym rozsądkiem, ostro ale i bezpiecznie, nigdy nie zatracać się w brawurze, a przy tym dobrze się bawić. Nasze klubowe rozpoczęcie sezonu zorganizowaliśmy w weekend 24 -26 kwietnia 2015 r.. Impreza zapowiadała się super, bo przyjechała mocna grupa Ridersów z Lęborka. To był ten moment, w którym Klub staje się miejscem wymiany informacji, opinii, komentarzy i rodzenia się inicjatyw. Z Warszawy wyjechaliśmy nieźle zapchaną drogą przez Górę Kalwarię. Sprawnie przejechaliśmy obok sznura tirów oczekujących na wjazd na rondo w Kołbieli. Dotarliśmy do umówionego zajazdu, a potem dalej przez miejscowości, w których motocyklowa kawalkada wzbudziła nie lada zainteresowanie. Radośni zameldowaliśmy się w mateczniku Right Riders, który na najbliższe dni będzie naszym postojem. Łyk kawy, bagaż z sakw i paradnym szykiem ruszamy brawurowo do zamku w Janowcu. Trasa urozmaicona, pogoda idealna i towarzystwo fajne. Zwiedzanie zamku utrwala legenda o Czarnej Damie.
Jedziemy na Rynek w Kazimierzu Dolnym; mamy oficjalną zgodę włodarza miasteczka z życzeniami przyjemnego poznawania atrakcji Kazimierza. Po kilku godzinach pobudzania motorowych zmysłów wracamy do matecznika. Na miejscu, pod czujnym okiem sąsiadów ustawiamy maszyny w zwartym szeregu i ciesząc się iście królewskim przyjęciem Gospodarzy przystępujemy do ataku na bazę gastronomiczną. Za chwilę „płonie ognisko w lesie” a nad nim kiełbaski, skwierczą przepiórcze udka na grillu, wzrasta poziom satysfakcji i zużycie wody rozmownej. Kameralna impreza rozkręca się na całego ze szczególnym uwzględnieniem dyskusji o „problemach nurtujących współczesną młodzież”. Przeprowadziliśmy nawet analizę historycznych słów Theodore’a Roosevelt’a: „Dużo lepiej jest poważyć się na wielkie rzeczy, nawet jeśli miałyby być przeplatane porażkami, niż stanąć w rzędzie ludzi ubogich duchem, którzy nie doświadczają ani wielkich radości, ani wielkich cierpień, żyją bowiem w szarym brzasku, który nie zna ani zwycięstwa, ani klęski”. My, z lekkim poczuciem klęski w starciu z upływem czasu, w niedzielne popołudnie wyruszyliśmy do miejsc stałego zakwaterowania. Sezon motocyklowy Anno Domini 2015 uznajemy za otwarty.