na klubowym spotkaniuKiedy powstał nasz klub nie bardzo wiedzieliśmy co będziemy robili w przerwach pomiędzy jazdą motocyklem. Przecież nie każdy może jeździć wszędzie, mamy swoje ograniczenia służbowe, rodzinne, czy – prozaicznie - finansowe. A jednak, mimo różnych przeciwności przychodziliśmy na spotkania klubowe, aby chociaż przez chwilę pobyć razem, pośmiać się, pogadać, pożartować. Szybko okazało się dla kogo motocykl to pasja. Tylko pasjonaci rozumieją co to znaczy motocyklowa rodzina i nieważne ile kto ma lat, na jakim motocyklu jeździ, ile „wyciąga” jego maszyna. Tutaj wszyscy są równi, bo mając pasję motocyklista patrzy na świat przez pryzmat swojej maszyny. W klubie nikt z nikim nie rywalizuje… a przynajmniej nie powinien.  Jeśli komuś przeszkadza „brak władzy” szybko się z nim żegnamy. Bo klub jest po to aby być wyrozumiałym.

Także w czasie jazdy nie chodzi o wyścig tylko o przyjemność. Kiedyś wracając z wypadu za miasto nasz kolega postanowił poprowadzić naszą grupę motocyklistów zamkniętą dla ruchu ulicą, która w niedzielne popołudnie pełna była spacerowiczów. Jechaliśmy wolno, dostojnie i o dziwo – nikt się nie denerwował, nikt nie krzyczał, przechodnie zatrzymywali się aby nam dać przejechać. Machali do nas uśmiechnięci. Obserwatorzy tego przejazdu też poczuli naszą pasję. Nie tylko, że nam nie przeszkadzali, ale w niej uczestniczyli.  To była udzielająca się otoczeniu przyjemność jazdy motocyklem. Z nikim się nie ścigaliśmy a i tak adrenalina była na wystarczającym poziomie. Bo nie liczy się cel, tylko jazda. I o takich doświadczeniach potrafimy rozmawiać w klubie, a przy okazji oglądamy zdjęcia i planujemy kolejne wyprawy. Ktoś kiedyś powiedział: „Motocyklistą trzeba się urodzić” i takich zapraszamy na nasze spotkania w każdą pierwszą środę miesiąca!.