Niby oczywista oczywistość, niby pamiętamy i każdy wie, że to jedyny taki wieczór w roku, ale coś w nas uśpiło to radosne wyczekiwanie, tę magię tajemniczości. Może - brak śniegu, może - komercyjny natłok reklam, które już w październiku trąbią o konieczności zakupów, a może – brak czasu na pielęgnowanie tradycji? bo wszyscy pracujemy, nawet w Wigilię. Taki znak współczesności: zapracowany, zagubiony w pogoni za… człowiek. Right Ridersów też gnębi rytm codziennych służb i obowiązków, a tu w klubowej poczcie pojawił się e-mail Sekretarza: mam zaszczyt poinformować i przypomnieć, że w naszym clubhousie na 19 grudnia 2015 roku zaplanowaliśmy wspólną Kolację Wigilijną. Taaak, oczywiście – zaplanowaliśmy, ale to już? teraz? Bez dodatkowego wydzwaniania stawiliśmy się w clubhousie jak jeden Brat i Siostra (niejedna). Na białym obrusie ustawiliśmy potrawy – nikt ich nie liczył, bo najważniejszy był opłatek, choinka i ten dobry duch tworzący niepowtarzalny nastrój – kolędy. Trzymając w dłoni opłatek wysłuchaliśmy Prezydenta: to był bezpieczny rok, nasza
siódma, klubowa Wigilia, mamy z czego się cieszyć i nad czym pracować, więc oby szczęście nam dopisywało i w życiu i na motocyklu, byśmy byli zdrowi i bezpieczni, by dokonywane wybory były najwłaściwsze i przynosiły nam satysfakcję, a zbliżające się Święta Bożego Narodzenia były czasem rodzinnej miłości i ciepła; życzę poczucia, że dla bliskich jesteśmy wyjątkowi i godni najwspanialszych uczuć. Łamiąc się opłatkiem czuliśmy w sercach radość z bycia razem, bo tutaj, w klubie odpoczywamy i nabieramy energii. My wiemy, że najważniejsze to być w gronie osób, które nas rozumieją i wspierają. To był nasz najbardziej uroczysty i najbardziej wzruszający wieczór w roku. Przed kolacją, na „przystawkę”, Gosia udekorowała każdego bielutkim, wykrochmalonym płatkiem śniegu; odrobina świątecznego klimatu. A potem… zapachniało pierogami i barszczykiem, świerkiem i pomarańczami. Uświadomiliśmy sobie, że wkrótce Nowy Rok i jak tu nie zgodzić się z naszym złotoustym Sekretarzem: oby nam się dobrze działo, a że działo to armata – oby nam się … optymistycznie kończyło!