Imprezy klubów Right Riders nie są uzależniane od pogody i kalendarza, chociaż nigdy nie zapominamy, że dla entuzjastów - motocykl jest bogiem, prędkość nałogiem, tuning zabawą, freestyle podstawą i to wystarczy, by o pasji mówić cały rok. Jeszcze w listopadzie, podczas federacyjnej kolacji w clubhousie na Kocjana obiecaliśmy sobie kontynuację wówczas rozpoczętych dyskusji. Dziś, tamte zagadnienia nieco straciły na ważności, inne stały się pierwszoplanowe, ale poza sporem pozostawało, że każda nasza impreza to wydarzenie, tym ważniejsze, jeśli jest rocznicowe. Jubileusz przystąpienia do federacji przez Right Riders Lębork był balangą premierową i już z tej przyczyny, mimo typowych o tej porze roku problemów klimatycznych, w sobotę 12 grudnia 2015 roku, pokonaliśmy ponad 500 km odległość w znakomitych nastrojach. Wszyscy tryskali optymizmem i poczuciem braterstwa. Przyjaciele zorganizowali spotkanie w Karczmie Rycerskiej przy al. Wolności; stylowe wnętrze średniowiecznego lochu zapowiadało rewelacyjną imprezę. Bawiliśmy się znakomicie i tylko najstarsi Memberzy
wspomnieli z refleksją: „to nie akademia ku czci, co było, to było - tego nie zmienimy”. Faktycznie – to nie były ceremonialne obchody rocznicowe - była muzyka z wyboru didżeja Słodziaka, tańce i śpiewy. Dla nas ważne było integrowanie członków i sympatyków oraz przyszłość Right Riders jako federacji. Tego wieczoru swoje urodziny miało także dwoje Klubowiczów, dla których „12. 12.” to szczególny dzień w roku. Kulminacyjnym punktem uroczystości było wniesienie ogromnego tortu z logo Klubu, potem toasty, życzenia i wymiana oryginalnych prezentów. Zabawa pod hasłem: jubileusz, jubileusz - przed jubilatem zdejm kapelusz! – trwała do białego rana. Czuliśmy się częścią federacyjnej Rodziny i było nam ze sobą dobrze. Wszystkim uczestnikom życzyliśmy: wielu pięknych chwil - dla których warto żyć; wspaniałych ludzi - o których warto śnić; uśmiechu - który warto dawać i ciepła - które warto dostawać; życzliwości - którą trzeba mieć i wiele cierpliwości - wystarczy tylko chcieć. Dwa dni zabawy minęło szybko, a my żegnając się w Lęborku wiedzieliśmy, że za kilka tygodni znów się spotkamy… i o to właśnie chodzi! Do zobaczenia.