Zaproszenie Prezydenta Orła Białego było wyróżnieniem, wsiedliśmy więc na motocykle i po wpisaniu do GPS celu: Zaniemyśl - ruszyliśmy 2 września 2011 r. w drogę. Już przy wyjeździe ze stolicy sprawdziliśmy na własnej skórze hasło: Polska w budowie. Objazd wertepami zamkniętego tunelu pochłonął połowę naszej energii; trasę 340 km pokonywaliśmy pięć ! godzin. Koszmar podróży wynagrodziło powitanie nas przez członków Orła Białego - organizatorów spotkania integracyjnego w ośrodku „Niezamyśl”. Kolacja z grilla i wieczorne rozmowy nie miały końca, a przy tym miła dla ucha muzyka, przy której chciało się rozmawiać i śpiewać jednocześnie; taki podkład jest już rzadkością w dobie igrzysk na decybele. Sobota obudziła nas słoneczkiem i lekkimi oparami nad taflą jeziora Raczyńskiego. Bliższe zapoznanie z topografią skłaniało do refleksji, że architektura i organizacja ośrodka nie uległa zmianie mimo upadku epoki minionej.
Za to celujące przygotowanie Orzełków i dbałość niestrudzonego Komornika pozwalały na relaks pod skrzydłami dumnie rozpostartego pomiędzy drzewami - klubowego Orła Białego, podnoszącego majestat integracji Unii Polskich Motocyklistów Świata. Godność Orła nie ucierpiała nawet w porze podawania kaszanki, karkówki z ogórkiem i kawy po turecku w plastikowych kubkach. Przy aplauzie uczestników trwały wymyślne harce, z których na szczególną uwagę zasługiwał wyścig na wspomaganym konstrukcją lektyki – zabytkowym Komarku. Oj trzeba się było nadźwigać, nabiegać i wytężyć mięśnie; potem już tylko przeciąganie liny, slalom rowerkiem, widowiskowy taniec do składanki muzycznej i bardzo ważny punkt programu: przyjmowanie nowych członków. I tu tajemnica została ujawniona: aby zostać członkiem Klubu Orła Białego należy się mocno zasłużyć, a w końcowym etapie przejść tor przeszkód…, oj trudno było, trudno.
Kiedy zaczął zapadać zmierzch, a humory osiągnęły apogeum rozpoczął przygotowania do koncertu nie lada wokalista… sam Road Runners MC Poland w klubowej kamizelce !!! No i wówczas stało się jasne: pod scenę wjechali motocykliści Orła Białego, głośna muzyka, super wokal, małe puzderko w rękach Rumcajsa, pocałunek z Gosią i Narzeczona otrzymała bukiet białych róż…oby Im się dobrze działo !.
Bawiliśmy się do świtu, wszystkim się zdawało, że muzyka gra jeszcze, a to echo grało, a niektórym pod chmurką dobrze też się spało. Wyjeżdżać było żal, ale zaproszenia mamy już w kieszeni. Teraz nie trzeba nas zapewniać o dobrej zabawie, sami ją stworzymy dla szczęścia Młodej Pary. Organizatorom DZIĘKUJEMY za serdeczne przyjęcie !.