ipa

Sonda

Czy podoba Ci się nowa szata graficzna strony?

Right Riders na Facebooku

Kto jest na stronie

Odwiedza nas 162 gości oraz 0 użytkowników.

Jeśli nie chcesz mojej zguby Białą Myszkę spraw mi Luby

luby 100x75W naszym klimacie luty to miesiąc, w którym można jedynie planować wyprawy motocyklowe, więc mamy czas, aby kultywować inne tradycje. W dwa tygodnie po karnawałowej zabawie zaplanowaliśmy walentynkową odprawę. Szybko okazało się, że służbowe obowiązki wymusiły zmiany, a za pasem mieliśmy Tłusty Czwartek. Czego się jednak nie robi aby zgrabnie połączyć obie okazje: i Lubego i słodkie rarytasy. Pamiętamy, że Walentynki, które trafiły do nas w połowie lat 90 - XX wieku miały sporo przeciwników podnoszących zarzut amerykanizacji i konsumpcjonizmu wykorzystywanego przez handlowców. Może to i prawda, ale Right Ridersom bardziej przypadła do gustu historia sięgająca czasów rzymskich, związana z legendą o Walentym, duchownym żyjącym w III wieku naszej ery w Terni koło Rzymu. Cesarz zabronił mężczyznom między 18-37 rokiem życia zawierania małżeństw, bowiem nieżonaci mieli być bardziej waleczni. Właśnie św. Walenty nie stosował się do

tego zakazu i potajemnie udzielał ślubu zakochanym, za co został uwięziony i skazany na śmierć. Święty zapałał wówczas uczuciem do niewidomej córki swojego strażnika, napisał do niej miłosny list z podpisem „od Twojego Walentego”; wybranka odzyskała wzrok, a Świętego stracono w dniu 14 lutego.Ten kult zwycięstwa uczucia nad zakazami zmotywował nas, by 22 lutego 2014 r. przybyć do clubhousu celem oddania się nieumiarkowanej karnawałowej przyjemności. Oj piękny to zwyczaj obdarowywania się symbolicznymi prezentami i jednocześnie objadania pączkami, faworkami, racuchami, kreplami i kreplinkami, o których pisał już Mikołaj Rej. Wszak w tłusty czwartek każdy lubi objadać się słodkościami, zwłaszcza przed czterdziestodniowym postem. Choć dziś trudno w to uwierzyć, pierwsze pączki robiono z ciasta chlebowego i nadziewano boczkiem, słoniną bądź mięsem, a całość obficie zapijano wódką. Dopiero później smakosze stworzyli rarytas z pszennego ciasta drożdżowego ze słodkim wnętrzem. Wiadomo: jeśli ktoś nie zje pączka w tłusty czwartek, to musi liczyć się z tym, że w dalszym życiu nie będzie mu się wiodło. A na to zakochany motocyklista nie może sobie pozwolić. Nam najbardziej smakowały kreple z ajerkoniakiem, po których humor poprawił się wszystkim. Nikt nie kwestionował pierwszeństwa w przytulaniu hordy Białych Myszek, które niepostrzeżenie, z pomocą naszej uroczej Edzi – zawładnęły przestrzenią clubhousu. Czujniejsi Right Ridersi sprawnie udomowili białe stworzonka, wiedząc, że ze względów pokutnych przed okresem Wielkiego Postu, powinni zachować wstrzemięźliwość. Ale karnawał jeszcze trwa, aż do Ostatków, więc nic zdrożnego w refrenie: i jeszcze jeden… i jeszcze raz…